- FARSZ:
- ok 200g udek kurczaka + przyprawy
- kilka łyżek ketchupu lub koncentratu
- 1 cebula pokrojona w pół księżyce
- przyprawy do pizzy
- SOS:
- 100ml mleka
- sól
- pieprz czarny
- 1 łyżeczka skrobi kukurydzianej
- odrobina przyprawy do pizzy
- CIASTO:
- 100g zmielonych kotletów sojowych (suchych)
- 250g twarogu Zielona Łąka
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- przyprawa do pizzy
- sól
Oczywiście można zrobić wszystko z połowy porcji.
Podawać z ogórkiem kiszonym lub konserwowym
- Na farsz: Kurczaka bez skóry zamarynować w ulubionych przyprawach, usmażyć na kilku łyżkach wody, po usmażeniu wrzucić cebulę i obsmażyć do zrumienienia.
- Cebulę można smażyć jednocześnie w kurczakiem, ale wrzucić dopiero w połowie czasu.
- Upieczonego kurczaka oskubać i rozdrobnić, wymieszać z resztą składników na farsz.
- Przygotować sos: zgotować mleko, skrobię rozpuścić w odrobinie zimnej wody, wlać i zagotować, doprawić, odstawić
- Na ciasto: Rozgrzać piekarnik do 175* przygotować formę na tartę (moja silikonowa 28cm średnicy) natłuścić lub jeśli pieczemy w innej formie wyłożyć papierem do pieczenia.
- Wszystkie składniki wymieszać, rozcierać w rękach na sypko, przesypać do formy i uklepać dość mocno ręką.
- Piec 10 minut, po czym nałożyć farsz i polać sosem, dopiekać dalej przez 20 minut.
Witam :)
OdpowiedzUsuńMyślę,że to zaczyna się robić nudne, gdy tak wiecznie pieję peany na Twoją cześć, ale właśnie wzięlam do ust pierwszy kęs zapiekanki i ...ambrozja, normalnie niebo w gębie! :)
Dzięki,
Dona :)
Jeeejku to ja muszę zrobić bo nie dość że wygląda przepięknie to jeśli tak jeszcze smakuje to MUSZĘ zrobić :)
OdpowiedzUsuńOj nie robi się nie robi :) miłe słowa zawsze chętnie widziane :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że smakowało tobie tak dobrze jak mnie :)
Właściwie planowałam zrobic z tego cos innego, ale często jest tak przy wymyślaniu nowych rzeczy, że tak do końca nie wiesz co wyjdzie :)
hehe bo miała być tarta albo pizza a wyszła zapiekanka :D
Bas,
OdpowiedzUsuńja nie robię nigdy nie niedobrego :P
pychota ! zrobiłam z serka homo Maćkowy bodajże, bo zapomniałam kupić twarożek. Super spód wyszedł, myśle że może byc podstawą wielu potraw- tarty, zapiekanki itp, itd. Mąż niedukajacy się spóźnij i zjadł na zimno- też zachwycony. Pozdrawiam i dodam, że Twój blog uratował moją dietę, bo juz miałam serdecznie dość filetów z kurczaka na 2 sposoby zamiennie. Teraz po 20kg wkroczyłam w fazę nr 3 i wciąż zajadam się Twoimi daniami :)
OdpowiedzUsuńCiesze się bardzo :) mnie na zimno w sumie też smakowało :D
OdpowiedzUsuńZrobiłam osobną kategorię na potrawy z tych kotletów :) bo coraz więcej pomysłów mam na ich wykorzystanie, choc nie do wszystkiego się one nadają, główny myk to zrobić je tak, by nie smakowały jak gotowane kotleciaki :)
Gratuluję 3 fazy :) gdybym nie podjadała i nie musiała przerywać i wogóle z innych bzdurnych powodów to już daaawno miałabym 3 fazę :( ale cóż, to, że robie dobre rzeczy nie znaczy, że mam silną wolę :) hehe chociaż lubię byc na 2 fazie :)
Zapiekanke zrobilam dzisiaj na obiad no i znowu rewelacja :) Napewno zagości w naszym menu na długo :)
OdpowiedzUsuńDaria
a ja z gapiostwa zapomniałam najpierw spód podpiec i przypomniałam sobie po włożeniu całości do pieca. trochę się załamałam, bo nastawiłam się psychicznie na coś twardego na spodzie, a paćka mi wyszła, ale... okazało się, że całość smakuje jak z kaszą na spodzie, a tak się już stęskniłam za kaszami... tak że polecam tę opcję również :)
OdpowiedzUsuńCiekawie wyszło, choć kasz nie lubię :)
OdpowiedzUsuńAle tak czy siak, ja długo tego nie podpiekam spodu, żeby było łatwo kroić, bo ładnie się dzieli a tak, zbyt długie podpiekanie spowodowałoby tylko to, że spód byłby bardzo chrupiący, ale bez szany na pokrojenie :)
W czwartek robiłam zapiekankę według przepisu i bardzo mi smakowała. Dzisiaj moja rodzina postanowiła zrobić sobie na obiad pizzę, a ja jako że porcję otrębów już zjadłam, myślałam, że muszę obejść się ze smakiem. Jednak przypomniało mi się o tym przepisie i zrobiłam sobie naprawdę chyba najlepszą pizzę, jaką jadłam na dukanie! Co prawda dużo napakowałam farszu, to ciasto to była tylko taka podpora (zrobiłam z połowy przepisu), kiepsko się kroiło i musiałam dłużej piec, ale ten smak... Polecam Ci serdecznie, bo to świetna alternatywa dla otrębowego ciasta do pizzy. :)
OdpowiedzUsuńW ogóle dzięki Twojemu blogowi poznałam soję i przepisy z niej, zdecydowanie ułatwia mi przeżycie. :))
To super:) wypieki sojowe rzeczywiście ułatwiają "przetrwanie" kiedy się już zjadło otręby:)
OdpowiedzUsuńaniu czym ty mielisz ta soje? bo wiesz ja probowalam tluczkiem i nawet szlo ale niestety nie na pyl tylko grudki byly i ciezko bylo je do konca zgniesc bo sa takie twardawe.... moze maszynka do miesa ale kurde chyba nie da rady?
OdpowiedzUsuńMaszynką do mięsa, ale tylko 1 raz, bo jak chciałam 2 raz przepuścić to się zapchała i mozna zepsuć.
OdpowiedzUsuńAlbo wałkiem do ciasta przez worek :) ale grudki zostają większe to fakt :)
Najlepiej kupić więcej i od razu całe opakowania mielic i już :)
PS: w maszynce do mięs to nie wrzucaj na raz za dużo, bo to suche i może się zapchać jak dużo dasz, tylko po trochu :)
OdpowiedzUsuńJa wyłączałam co kilka zmieleń i wytrzepywałam z tej części przez nożykami, żeby tam nie zalegał proszek.
Dziewczyny soję SUPER się mieli w melakserze!!!
OdpowiedzUsuńO, ciekawe :) nie mam takiego sprzętu, ale info przydatne :)
OdpowiedzUsuńUpatrzyłam sobie to cudo na dzisiejszy obiadek:) z tej porcji zrobiłam 2 zapiekanki w 20 cm silikonowych foremkach na tartę. I ja, która do soi podchodziłam jak do kolczastego kaktusa, zajadałam się tym cudem z błogim uśmiechem na twarzy:)))
OdpowiedzUsuńAnno wielkie dzięki!!
a soja zagości u mnie na długo - zwłaszcza w tej wersji:)
Świetnie :D soja zdrowa, dobra i wysokobiałkowa jest :) w dodatku białko to jest wartościowe :D
OdpowiedzUsuńHmm... zobaczyłam "zapiekanka" i pomyślałam, że wrzucę wszystko do żaroodpornego naczynia i już... a tu trzeba ciasto zapiec...no i chyba nici z planów... Nie mam form do tarty ani form sylikonowych... Hmm... W zwykłej formie do ciasta lub keksówce da radę? Możesz coś poradzić? ;-) No i trochę się obawiam tego mielenia... Nie mam maszynki i coś czuję, że będę miała przy tym dużo zabawy ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kamila.
Ciasto możesz również zapiec w formie tej co masz :)
OdpowiedzUsuńTylko posmaruj ją, żeby nie przywarło.
Może być też zwykłą forma :) tylko jeśli nie jest to silikon to albo smarowanie, albo papier do pieczenia.
Możesz wrzucić suchę kotlety lub kostkę sojową albo granulat (im drobniejsze tym lepiej) do worka foliowego (niedużo) i wałkować jak ciasto - wszystko sie ładnie skruszy :)
Super. Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kamila.
Pychotka! I jaka sycąca... Zrobiłam sobie dziś na śniadanko taką zapiekankę, ale z tuńczykiem i warzywami, wyszła pyszna. Wepchnęłam w siebie połowę, ale tak się objadłam, że to chyba był błąd :) Dawka białka jest to ogromna, a zapiekanka szybka i to jest to czego dziś potrzebowałam. Zdecydowanie będę ją robiła częściej.
OdpowiedzUsuńA tak z innej beczki, to jest tu tyle przepisów, że często mam problem ze zdecydowaniem się co zrobić danego dnia i chyba parę lat minie nim wyczerpię Twoje pomysły, o ile to w ogóle jest możliwe. Dziękuję Ci za to :)
Oj tam pare lat :) ja jakoś szybciej się uwinęłam hehe :)
OdpowiedzUsuńJa swoją zapiekankę to na 2 dni dzieliłam i to jeszcze z Krzysiem jadłam :D
Zrobiłam dziś.. po prostu się rozpłynęłam już po pierwszym kęsie..:) z radością czekam na jutrzejszy obiad, bo dokończę, co dziś zaczęłam.. dziękuję- jesteś Wielka:)
OdpowiedzUsuńI o to chodzi :)by było pysznie na diecie :)
OdpowiedzUsuńWiesz Aniu, to ciasto sojowe nadaje się praktycznie do każdego farszu.. robiłam już i Twój oryginalny przepis, ale także z wkładką szpinakowo- łososiową z serem, oraz z dodatkami pizzowymi typu odtłuszczony ser, duszone pieczarki z cebulką, papryka, pomidor, wędlina.. jeszcze na pewno coś wymyślę, ale generalnie ten podkład JEST REWELACYJNY.. pozdrawiam, Asia
OdpowiedzUsuńAno pewnie się nadaje :) szpinak za mna chodzi od miesiąca, ale jakoś ciągle zapominam o nim w sklepie.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam poprzedni wpis , podkład jest super właśnie zjadłam. Basia.
OdpowiedzUsuńha ha ha zanim to zrobiłam przepis oglądałam z 10 razy i w trakcie robienia też... a dodałam nie gotowane mleko i jeszcze jak dodawałam to się dziwiłam że rzadkie... Mimo wszystko wyszło smaczne tyle że miękkie. Fajny przepis- jak jem takie rzeczy to nie czuję zupełnie że mnie jakaś dieta ogranicza. Gratuluję pomysłów Aniu.
OdpowiedzUsuńMarta
Marta,
OdpowiedzUsuńtak czasem bywa, że zapominamy o szczegółach :) najczęściej jest to ubicie białek czy dodanie słodzika :D
Ale jak widać wychodzi, tyle, że inaczej :)
pozdrawiam
O rany Anula jakie to dobre... Wielkie dzieki. Jesteś Boska
OdpowiedzUsuńBoshe jakie dobre :OOOOOOOO Zrobiłam z mięsem mielonym z indyka (kupiłam w biedronce) i warzywami mrożonymi :D do tego sos... mmmmmmmm..... Zjadłam 1/4 i już nie mogę więcej :)))) Ang3la1
OdpowiedzUsuńWłaśnie jem - ja podobnie jak któraś z dziewczyn wyżej też włożyłam od razu całość. Opierałam się przed sosem z mleka ale w końcu zrobiłam. No całość mimo paćkowatego spodu jest fenomenalna :) Mniammm.... ilość tego ogromna, będzie na jutro do pracy ;)
OdpowiedzUsuń