Są niesamowicie sycące :)
Na 4 sztuki:
- SPOSÓB NR 1
- 50g zmielonych suchych kotletów sojowych
- 60g twarogu Zielona Łąka
- 1 jajko
- 0,5-3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- sól
- przyprawy np czosnek
- SPOSÓB NR 2
- 50g zmielonych kotletów sojowych
- 100-125g twarogu Zielona Łąka
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- sól
- przyprawy np czosnek
Wkładać do mocno rozgrzanego, uprzednio przetartego olejem opiekacza.
Mogą się trudno otwierać, ale trzeba czymś podważyć :)
Po upieczeniu, pozwolić im trochę ostygnąć i odparować na kratce.
Mnie ostatnio smakują z pasztetem drobiowo-pomidorowym :)
ale chyba tylko w fazie z warzywami?
OdpowiedzUsuńHmm.. co do tego nie ma zgodności :) Bo soja sama z siebie na warzywach i to jest oficjalne, ale o produktach z soji dukan nie mówił chyba w jakiej fazie? wkońcu to nie niest surowa soja :)
OdpowiedzUsuńALE powiem ci jak ja jem - coddzienne bez względu na fazę, i chudnę i nie mam od tego zastojów ani nic.. oczywiście jeśli nie dasz nie wiadomo ile soli :) bo sól zatrzymuje wodę :)
Dlaczego akurat *wałeczki*?
OdpowiedzUsuńCzy po włożeniu do tostera i ściśnięciu będą faktycznie miały taki kształt jak na zdjęciach?
Hmm.. bo jak ściskam w dłoni to nie jest to kulka, ale takie coś jak.. kiwi? czyli nie okrągłe, a podłużne :) żeby po zamknięciu łatwo wpasowało się w trójkąciki opiekacza :)
OdpowiedzUsuńChodzi o to, żeby nie robić szerokich bułek, bo po włożeniu będą wystawac one poza krawędzie a tak to mieszczą się w tych liniach :)
mam nadzieje, że rozumiesz :) że to nie są takie wałki małe dosłowne :)
Ok teraz już rozumiem.Mnie wałeczki kojarzyły się z kratką z kruchego ciasta na jabłeczniku
OdpowiedzUsuńi dlatego nie mogłam ogarnąć.
A odbiegając od tematu chylę Aniu czoła dla Twojego kulinarnego talentu.
Twój blog pozwala mi trwać w diecie w miarę bezboleśnie.
Wypróbowałam już mnóstwo przepisów, jedne bardziej mi podchodzą inne mniej, wiadomo gusta są różne.
Pozdrawiam Cię ciepło i życzę mnóstwa kulinarnych inspiracji, aby nam dukującym choć trochę "osłodzić życie".
Na takiej skojarzenie bym nie wpadła :) kratka kojarzy mi sie ze wstążkami z ciasta :)
OdpowiedzUsuńAle dobrze, że juz rozumiesz, w przepisie też napisałam o tej kiwi bo to najbardziej opisowe jest :) zresztą jak będziecie robić to i tak wam wyjdzie :)
Ciesze się, że ci się podobają przepisy :) i wiadomo, że nie każdy lubi to samo co ja :) ale są tu tak zróżnicowani czytelnicy, że każdy znajdzie co lubi :) ja też niektórych rzeczy nie jem i raczej nie będę :) a często używane przeze mnie aromaty są zastepowane przez was własnymi ulubionymi :) i o to chodzi - by szukać własnych smaków :D
pozdrawiam
hmm a co to za pasztet? :)
OdpowiedzUsuńZwykły /blush
OdpowiedzUsuń50g zmielonych kotletow... A ile to jest łyżek? Jak to odmierzasz? Aśka
OdpowiedzUsuńAsiu,
OdpowiedzUsuńodmierzam wagą kuchenną :)
Nie mam pojęcia ile to jest łyżek, będę dziś robić znów płatki, ale to później to mogę ci sprawdzić ile łyżek.
A jak masz paczkowane? bo 100g to średnio 12-14
kotletów, ale nie wiem jakiej masz wielkości więc trudno określić :(
Zrobiłam je do obiadu i wykorzystałam drugi sposób. Za długo je trochę trzymałam w opiekaczu, ale były super chrupiące i łatwo się od niego odkleiły. A w smaku? Pyszne! :)
OdpowiedzUsuńJa tez robie ten drugi :) oszczędzam jajka :) a twarogów mam zawsze dużo :)
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńJa również dołączam się do prośby o przybliżoną ilość łyżek stołowych zmielonych kotletów sojowych, które składają się na 50g .
Niestety nie posiadam wagi kuchennej, a już radośnie zmieliłam całe opakowanie kotletów :)
Z góry serdeczne dzięki!
Dona.
Jak na razie wiem, że to będzie średnio 6 kotletów, ale zapomniałam ile łyżek sprawdzić :( yutro może nie zapomnę :D
OdpowiedzUsuńDzisiaj zrobiłam je na śniadanie-tylko mam "sandwich" kwadraty-nie trojkaty, pierwsze nie wyszly,ale jak dluzej trzymalam... to swietne!
OdpowiedzUsuńKatka, pozdrawiam :)
Katka,
OdpowiedzUsuńpewnie też zależy od wersji którą robisz, najlepiej pieką się te z jajkiem :) chyba, że to tylko moje wrażenie?
witam!!!
OdpowiedzUsuńczy te bułki można robic również w mikroweli na grilu?
Hmm.. na grillu to chyba nie? ale możesz najpierw normalnie upiec, ewentualnie jak będzie mokra masa to wtedy wysuszyć na grillu.
OdpowiedzUsuńBo tak to nie wiem, nie korzystam z tej opcji w mikrofali, a bułki tylko w opiekaczu robiłam.
dziękuję Ci serdecznie za wszystkie przepisy z soi!!
OdpowiedzUsuńjestem wege i tylko dzięki Twoim pomysłom mogę wejść na dukana!!!
przed chwilą zrobiłam te bułeczki w wersji z jajkiem,na to twaróg i odrobina szczypiorku tak dla smaku i oniemiałam,one są super!!!!
To fajnie :) dla ciebie soja jest idealna, bo jako jedyna posiada białkowe aminokwasy, które występuja w mięsie i jajach oraz rybach, dlatego soja jest świetną opcją na dukanie :)
OdpowiedzUsuńMam zamiar więcej przepisów z niej robić, bo łatwo dostepna i jest to bomba białkowa :)
A dzis robiłam zupkę z soji taką po bretońsku soję :D hehe, później zobaczę jak wyszła, niech sie przegryzie :)
zrobiłam wczoraj babeczki sojowe,dzisiaj płatki sojowe i wszystko mi smakuje:)robiłam też pizzę ,zamiast mięsa daję do wszystkich potraw doprawione tofu i praktycznie wszystkie przepisy są dostępne i dla mnie,dzięki za wszystkie przepisy!
OdpowiedzUsuńwika
Wika,
OdpowiedzUsuńi bardzo dobrze :D
Kupiłam paczkę ziaren soi, robiłam juz 2 razy soje bo bretońsku, bo jest pyszna a teraz czas na mleko, tofu itd :)
Ale zapytam ciebie, cym doprawiasz tofu? bo ja zawsze jadłam podprażone i z sosem słodko kwaśnym i pieczarkami.. to było moje ulubione :D
Anno droga, ile minutek trzymasz te buleczki w opiekaczu? I czy ten opiekacz to tak jak ''sandwiczer'' elektryczny? Pozdrowki x
OdpowiedzUsuńBuleczki wyszly i sa bardzo smaczne :) Obawialam sie, ze nie uda mi sie ich wyjac z opiekacza, ale bulki jak byly gotowe,wyszly praktycznie same ;) Wygladem przypominaja mi buleczki z soja z mojej ulubionej piekarni w PL mmmm :)
OdpowiedzUsuńObeszło się beze mnie :) hehe
OdpowiedzUsuńHeheh, no musialam sama pokombinowac,tak ''na oko'' bo juz wszystko bylo przygotowane :) I najlepsze, ze jak pierwszy raz sprawdzilam to 3 buleczki mi sie rozdzielily na pol, a pozniej ladnie zespolily :) Magic
OdpowiedzUsuńZa szybko podniosłaś pokrywę :) ale wyszły.. uff :)
OdpowiedzUsuńWitam:)
OdpowiedzUsuńZrobiłam z przepisu numer dwa aż tu nagle zoorientowałam się, że w trakcie porządków świątecznych wyrzuciłam stary opiekacz bo porażał prądem ;-)
Co tu robić- ulepiłam na kształt kluski śląskiej i wrzuciłam na parowar. z początku trochę się rozlazły, ale zanim sosik pieczarkowy doszedł do siebie, zdążyły podeschnąć na talerzu- NIEBO W GĘBIE! Smakują trochę jak chrupcie kukurydziane
Dziękuję Ci za ten przepis:):)
Zacznę pichcić więcej rzeczy na soji, może serniczek na sojowym cieście:)
Pozdrawiam
Nenenka
Nenenka,
OdpowiedzUsuńpotrzeba matką pomysłów :) ciekawie sobie poradziłaś :)
A soję polecam (nie tylko na to, że zapobiegnie skutkom menopauzy, albo je złagodzi), ale jest pyszna i to świetna wartościowa bomba białkowa :)
zamiast klasycznego twarogu zrobiłam z Emilkami.też wyszły :)
OdpowiedzUsuńNo proszę :) ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNie mam opiekacza :( a to wygląda tak smacznie.
OdpowiedzUsuńMasz może jakiś pomysł jak upiec to inaczej? Tzn. w piekarniku lub na patelni bo mikrofali też nie mam a w tosterze się chyba nie uda.
Ps. Dzięki Tobie wracam znów do Dukana :)
Sprawdź zakładkę soja na górze strony.
OdpowiedzUsuńAlbo od razu przepis chlebki sojowe.
Możesz zwiększyć porcję tego co wyżej (nie wiem którą wersję chcesz zrobić) i w piekarniku w foremkach lub bez foremek.
W smaku są rewelacyjne! i wydaje mi się, że przez jakiś czas zastąpią mi chlebek serowo-cebulowy z mikro ;) bo coś mi nie podchodzą placki i bułki z otrębami, mimo, że zwykłą owsiankę na słodko wcinam codziennie na śniadanie. Ale do rzeczy, bo komentarz wystawiam nie tylko, by ponownie zachwalać, ale bo coś mi mimo wszystko poszło nie tak ;) otóż masa mi się rozlała w opiekaczu... Robiłam 2 sposobem. Dałam 5 czubatych łyżek stołowych zmielonych kotletów (łyżki mam raczej płaskie, ale gdzieś wyczytałam, że 50g to będzie ok 5łyżek?) i pół kostki twarogu z biedronki (Delicate czy jakoś tak = 100g ;)). Do tego łyżeczka proszku i przyprawy. No i miałam przepyszne płaskie, mocno spieczone placki ;) Jakiś pomysł? Za mało kotletów? Czy twaróg jakiś dziwny? Nie był jakoś specjalnie mokry... Jutro będę robić jeszcze raz i mam nadzieję, że będą już bułki :D
OdpowiedzUsuńhmm.. może za małe były? A jak wyszły za drugim razem?
OdpowiedzUsuńMożliwe, że dałaś za dużo tego proszku i rozpuścił za bardzo twaróg dlatego się spłaszczyły czy co.
Bo proszek i soda rozpuszczają twaróg a rozpuszczony idzie na boki.
Hmm.. Za drugim razem były już lepsze, jak bułki, ale dałam więcej kotletów (6łyżek i użyłam wagi-wyszło równe 60g) ale za to za trzecim znów się rozlały :D hmm możliwe, że sypnęłam za dużo proszku, choć łyżeczki nie mam zbyt głębokiej, a czubatej nie dawałam. Opieram się przed wersją z jajkiem, ale spróbuję następnym razem tym 1 sposobem. Będę kombinować też z tym proszkiem, żeby mniej dać i zobaczymy bo są jak dla mnie idealne :)
OdpowiedzUsuńPokombinuj z proszkiem, bo może masz jakąś mocną partię :) daj tylko połowę. /A może za długo trzymasz w opiekaczu?
OdpowiedzUsuńPróbowałam wersję z jajkiem. No i w końcu miałam bułki :D Dlatego póki co jednak koniec z eksperymentami z 2 sposobem i zostanę przy 1, bo wyszły rewelacyjne :)
OdpowiedzUsuńA widzisz, trzeba sobie dobrać :)
OdpowiedzUsuńCześć Aniu :-)
OdpowiedzUsuńZrobiłam dziś Twoje bułki, chociaż trochę namieszałam w przepisie :-) Mieszkam we Francji i za nic nie można tu znaleźć kotletów sojowych, kostki sojowej ani niczego, co przypomina to, co mamy w Polsce. Ale się zawzięłam. Pojechałam wczoraj do marketu azjatyckiego i próbowałam wytłumaczyć Panu (chyba chińskiemu), czego szukam. Popatrzył na mnie jak na wariata i powiedział, że najlepsze, co znajdę to mąka z soi. W kolejnym markecie powiedzieli mi to samo. Uznałam, że coś się z tego zrobi i kupiłam :-) No i dziś rano zabrałam się do pieczenia. Chciałam wersję z jajkiem, ale jak dodałam wszystkie składniki i wymieszałam, to półsypkie mi to wyszło, więc dorzuciłam serka :-) No i dostałam coś w konsystencji PlayDough ;-) wpakowałam do opiekacza i... wyszły trzy śliczne żółte bułeczki. Pycha było chociaż tak sycące, że tylko jedną zmieściłam (a jestem żarłok!)! A potem doczytałam, że moja mąka to mąka z zielonej soi, czyli z fasoli mung i nie można (chociaż na francuskich stronach debata trwa, bo sam Dukan się nie wypowiedział). Za to pełno protein, więc postanowiłam się nie czuć winna, następne dwie bułki zamrożę, będą na cięższe czasy :-)
Dzięki za przepis :-)
Joanna M-D
To fajnie :) Wcześniej próbowałam, robić z samej mąki sojowej, ale w sumie nie dobierałam proporcji ani nic, tylko ot tak pomieszałam i do opiekacza (bez twarogu) i wyszły surowe wśrodku, ale skórkę miały pysznie chrupiącą :)
OdpowiedzUsuńDziwnie, że masz z fasoli mung, moja jest normalnie z ziarna :)
Może po prostu przymknij na to oko :) wkońcu nie jesz tego dużo, tylko tyci :)
Aaaa, a było odtłuszczone chociaż? tzn, ta mąka?
Jak tak to spoko :)
Jejku....od miesiąca na Dukanie nie jadłam pieczywa, bo wszelkie bułki na otrębach przysparzały mnie o mdłości. Te są boskie! Pierwszy raz po tak długim czasie ze smakiem jem kanapkę! Dziękuję Ci kobieto!! Jesteś boska!
OdpowiedzUsuńProsze bardzo :)
OdpowiedzUsuńA bułkę z patelni próbowałaś? moja ulubiona :)
Hop hop, no i znów robię z fasoli mung, bo moich kotletów jak nie było, tak nie ma. Ale ciasto mi zupełnie inne wyszło i zamiast trzech malutkich wyszły cztery wielgaśne buły. Jedyny punkt wspólny to kolor - nadal wściekle żółte ;-)
OdpowiedzUsuńPytałaś, czy moja mąka z fasoli mung jest odtłuszczona. Szczerze wątpię, ale na 100% Ci nie powiem, bo poza napisem po angielsku, co to jest, cala reszta jest w chińskich (japońskich?) krzaczkach. Ale i tak ma masę białka, a jakoś ostatnio nie mogę wyrobić się z potrzebną ilością białka na dzień... więc jem :-)
Aśka M-D
A czemu inne wyszły? znaczy większe? to źle?
OdpowiedzUsuńInne to znaczy masa bardziej mazoiwata, taka w konsystencji nutelli, więc miałam trochę wątpliwości, czy coś z tego będzie, ale udało się i wyrosły strasznie wielkie. Czy źle? Nie, pewnie nie, chociaż próbowałam dziś dwie zjeść w pracy (cztery wyszły w sumie) i nie udało się - za dużo tego było ;-) ale smakowo dobre, nawet chyba trochę lepsze niż ostatnio :-) czekam aż w końcu dostanę suche kotlety sojowe i zrobię z oryginalnego przepisu :-)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że takie duże :)
OdpowiedzUsuńA mnie wyszły 4 maleńkie ale super w smaku :)
OdpowiedzUsuńcos mi sie wydaje, ze i u mnie beda caly czas krolowac :D
OdpowiedzUsuńBardzo dobre w smaku, ale masa przykleiła mi sie do opiekacza i musiałam je zdrapywać :( drugą ture przetrzymałam dłużej i z wierzchu się spaliły :(
OdpowiedzUsuńHej,mam takie spostrzeżenia. Od niedawna zaczęłam zajadać kotleciki sojowe- róznie, nawet suche :D w składzie mają tylko odtłuszczoną mąkę sojową, czy mogę taką mąkę używać do Twoich przepisów> Dwa, po tych kotletach czuje sie meeeeega syta, najedzona przez kilka dobrych godzin, jak to sie dzieje? Aż byłam w szoku i póki ktoś mi tego nie wytlumaczy to nie zrozumiem.
OdpowiedzUsuńTak, możesz używać takiej mąki - max 20g :)
UsuńSoja odtłuszczona to źródło świetnego białka, bardzo wartościowego. A to, że mają dużo białka przekłada się na sytość :) W dodatku suche kotlety namakają w żołądku więc "wypełniają" go :)