Zając w botwinie
Oczywiście NIE jadam zajączków, są zbyt słodkie, puchate i urocze :)
Wyglądały uroczo wcinając botwinkę i mleczyk :)
Króliczki mieszkają sobie u Krzysia na podwórku :) Mają 2-3 tygodnie a duże są już jak małe kociaki :)
Wklejam jeszcze fotki :) można je powiększyć klikając na nie :)
Jeeezuuuuuuuuuuuuuu... Anna!!!!!!!!!! A ja po tytule wpadłam w popłoch :P Też nie miałabym sumienia zjeść takiego puchatego zajączka/króliczka :)
OdpowiedzUsuńKasia-Luboń
Kasiu,
OdpowiedzUsuńto taki żarcik kulinarny :) choć zgodny z prawdą, bo zając w botwinie siedział :)
Właściwie to króliki, bo zając to ino dziki jest :)
Zajęcy ani królików nigdy nie jadłam i nie mam zamiaru :D Właściwie Krzysia ojciec je tylko hoduje, mam nadzieje, że nie będzie chciał zjeść?
:)
Masakra. A ja się zastanawiałam, gdzie zająca kupię... Wchodzę w notkę, patrze a tam puszatki... No i się spodziewałam ich zdjęcia na talerzu i się zlękłam ;( :P
OdpowiedzUsuńTzn, że żarcik się udał :D Super! :)
OdpowiedzUsuńJakie śliczne i puchate , też nie mogłabym takiego ślicznotka zjeść...
OdpowiedzUsuńAle są inni źli ludzie co to by zjedli :(
OdpowiedzUsuńniestety.. na szczęście tam gdzie są nikt ich nie zje :D