... Tak, wiem, nie zaczyna się zdania od "a więc" :)
Myślę, że wyjaśniłam już wszystko w odp. do komentarzy pod postem "Zniechęcenie"...
Wasze komentarze są takie urocze i miłe :)
Zapewne ucieszy was, jak coś wrzucę nowego :P
Dobrze było zrobić sobie przerwę i odrzucić to całe ciśnienie blogowe :)
I nadchodzi Ania z nową siłą! Już mnie ciekawość zżera, co to za nowy przepis będzie :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia życzę i pozdrawiam :)
taaaaaaaaaaak czekamy już się zagrzewam do akcji
OdpowiedzUsuńI tak szybko złapałaś "oddech" do dalszego blogowania :)
OdpowiedzUsuńMoje zniechęcenie zwykle trwa miesiącami :)
Powodzenia i czekam na przepisy :)
Ania jeżeli potrzebujesz więcej czasu to wypoczywaj. Na blogu jest tak wiele przepisów, że starczy nam na dłuuuugo :)
OdpowiedzUsuńJuuuupi! Ania-reaktywacja! ;p :*
OdpowiedzUsuńOj jak ja bym chciała, żeby mi wszelkie doły tak szybko przechodziły. Zawsze łapię doła jesienią, trwa całą zimę, aż do wiosny. Latem niby powinno być lepiej, ale jak sobie pomyślę, że wyglądałabym na plaży jak wieloryb, to mi się wszystkiego odechciewa. Niestety, tak jak do wielu rzeczy mam cierpliwość, tak do odchudzania się nie mam. Za szybko się zniechęcam - a to za wolno są efekty, a to kasy brak... :(
OdpowiedzUsuńBloguj wtedy, gdy masz na to ochotę. Wtedy wszyscy skorzystają - ty, bo będziesz mieć satysfakcję, my - będziemy mieć przyjemność przeczytania posta napisanego z weną. To prawda, że czekamy na nowe wpisy. Ale jeśli poczekamy trochę dłużej, też nic się nie stanie.
OdpowiedzUsuńPowodzenia :-)
Katka,
OdpowiedzUsuńtak powoli nadchodzę :) baaardzo powoli.. przymierzam się i zaglądam, ale jakoś tak wolno się to we mnie zbiera :)
Beata,
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że szybko się zbiorę w sobie :)
Lili,
jeszcze go łapię :)
Anonimowy, zyrafka i anonimowy,
dzieki za miłe słowa :)
Kruliczyca,
ja zawsze to robiłam z ochotą :) tylko to całe ciśnienie jakoś mnie osaczyło :( i te techniczne kwestie.. ehh..
dziękuję za zrozumienie :)