Łatwo powiedzieć 'schudnij, nie jedz, jedz mniej, nie obżeraj się' itd, itd.
Sami najlepiej wiecie, co Wasza świadomość Wam mówiła lub co gorsza, inni ludzie.
Dlaczego stosujemy dietę? Czy jest to dobra decyzja? Jak czujemy się będąc na niej?
Na dietę decydują się zazwyczaj osoby niezadowolone ze swojego wyglądu, z problemami zdrowotnymi, osoby, które szykanowane były z jego powodu lub mają dziwną obsesje, choć nie potrzebują diety :)
Niestety osoby, które są na diecie z negatywnych powodów mają zazwyczaj psychiczne problemy z jedzeniem.
Jedzenie jest dla nich i wrogiem i przyjacielem. Dlaczego?
Bo jemy w depresji, nieszczęściu i innych przypadkach, po zjedzeniu przez chwilę wydaje nam się, że jest nam dobrze, ale potem nadchodzi wyrzut, wyrzut bo jedzenie to nie było dla nas dobre.
Często niejedzenie jest karą dla nas samych za zjedzenie czegoś. Lubimy też karać się głodzeniem. Jak widzicie totalna paranoja!
Dieta wbrew pozorom jest złem totalnym! - powoduje, że czujemy się gorzej, bo dlaczego inni jedzą to, co chcą, a my nie możemy? Dlaczego inni opychają się i nie tyją a my tyjemy wręcz z powietrza? Dieta sprawia, że czujemy się gorsi.
W przypadku dietowych niepowodzeń sprawia, że czujemy się beznadziejni, że nawet głupiej diety nie potrafimy utrzymać do końca, co wprawa nas w negatywne myślenie o sobie.
Co takiego zrobiliśmy, że musimy jeść tylko to, co według osób polecających nam ich dietę pomoże nam?
W przypadku dietowych niepowodzeń sprawia, że czujemy się beznadziejni, że nawet głupiej diety nie potrafimy utrzymać do końca, co wprawa nas w negatywne myślenie o sobie.
Co takiego zrobiliśmy, że musimy jeść tylko to, co według osób polecających nam ich dietę pomoże nam?
W wielu przypadkach osoby tworzące diety nigdy na nich nie byli, więc skąd wiedzą co dla nas dobre? skąd wiedzą, że będziemy szczęśliwi na ich diecie?
Nie wiedzą.. nie obchodzi ich to.. to smutne, ale co zrobi osoba dietująca po uświadomieniu sobie tego? Nic.. dalej będzie trwać. Co nie jest ani dobre ani złe, bo skutek ma być jeden - szczęście i zadowolenie :)
Jeśli znajdziemy dietę, która sprawi, że będąc na niej jest nam dobrze? Nie ma wtedy już nic lepszego. Ale każda dieta ma swoje wady, nawet dieta dukana.
Wady głównie psychiczne, ale przecież wiemy już, że nasz problem z jedzeniem jest natury psychologicznej.
Osoby borykające się z dietą całe życie, mają inny świat, inne myślenie, inne życie.
Ich świat kręci się wokół jedzenia lub nienawiści do niego.
Czy nie mieliście tak, że kupowaliście ubrania 'na kiedyś'? A kiedyś to oznaczało - kiedy schudnę?
Czy nie bywało tak, że przed dietą objadaliście się na amen, tylko dlatego, że baliście się, że na diecie zabraknie Wam czegoś dobrego?
Czy nie czułyście się winne, tylko dlatego, że coś zjadłyście?
Czy nie czułyście się winne, tylko dlatego, że coś zjadłyście?
Wiele przykładów można podać.. prawie wszystkie będą dla nas wspólne.
Jak sobie z tym radzić?
Cóż.. nic nie przychodzi samo, ani szybko..
Najpierw trzeba zlokalizować przyczynę naszego stanu.
Czy jest to brak rozróżnienia głodu od apetytu? Czy jemy w zły sposób lub o złych porach? Czy jemy z nudy lub ze strachu? Strachu przed czym? tak naprawdę przed wszystkim. Może winą jest objadanie się śmieciowym, pustym jedzeniem i słodyczami?
Nie wiem jak z Wami.. znam tylko siebie.
Jeśli uświadomimy sobie problemy, znajdziemy przyczynę wszystkiego, wtedy trzeba zawalczyć o siebie.
Zrozumieć to, spróbować utworzyć dla siebie receptę na problem.
Przykładowo - jeden z moich problemów - nierozróżnienie głodu od apetytu powodowało nadmiar spożywanego jedzenia, jedzenie bo ktoś je, jedzenie dla towarzystwa, lub 'bo trzeba'.
Jak sobie poradzić? Wsłuchać się w siebie, nie jeść gdy nie czujemy głodu, zwalczać 'myślowe jedzenie', czyli takie, które chce się tylko w głowie np. przez patrzenie na nie lub przez myślenie, że jak teraz nie zjem to potem co? - Ano nic.. nikt nie umarł od kilku chwil poczucia głodu, a jeśli poznacie co to znaczy fizyczny głód, wtedy będziecie wiedzieć czym jest Głód, a czym Apetyt :)
Głód a apetyt oraz strach przed głodem.
Jak pisałam wyżej - głód jest stanem fizycznego odczuwania (wbrew pozorom nie każde burczenie to głód), apetyt jest jakby psychiczną chęcią, która po uświadomieniu sobie jej bezsensowności szybko znika.
Często jadamy z głupich powodów, np na zaś, bo gdzieś idziemy, jedziemy lub nie będzie nas przez jakiś czas w obszarze jedzenia.
Jemy, bo obawiamy się, że będziemy głodni, czasami ta myśl nas przeraża :) choć to zabawne, bo nic nam nie będzie, ale faktem jest, że uczucie to może wydawać nam się nieprzyjazne.
Osobiście powiem Wam, że lubię odczuwać głód, bo wiem wtedy, że zjem coś, bo organizm się domaga, a więc zostanie to dobrze wykorzystane.
Zastanawiam się czy napisałam wszystko to, co chciałam Wam przekazać.. może tak, może i nie.. jedno jest pewne - nie jesteście sami, zawsze możecie zwrócić się do mnie lub osób na czacie, bo kto najlepiej wie jak się czujesz? Wszyscy ci, którzy są w takiej samej sytuacji, którzy doświadczyli i doświadczają tego samego, wtedy można sobie pomóc :)
Powiem szczerze, ze dlugo sie zastanawialam nad powodem mojego ''jedzenia''. Jedyne, co przychodzi na mysl, to to, ze po prostu uwielbiam jesc. Moze gleboka hipnoza by pomogla znalezc odpowiedz :) Byc moze rekompensuje sobie jedzeniem brak czegos? A moze to kolejny nalog jak fajki(w moim przypadku, alkohol czy narkotyki? Najwazniejsze to pamietac, ze jemy, zeby zyc, a nie na odwrot :)
OdpowiedzUsuńLubie byc na diecie i nie wyobrazam sobie zycia bez niej :) Skoro uswiadomilam sobie, ze mam problem(wciaz czasem objawia sie podczas krolewskich uczt), jak moglabym odrzucac pomocna dlon?
Aniu, chcialabym podziekowac Tobie za te wszystkie dietetyczne smakolyki,dzieki ktorym zycie na diecie jest znacznie latwiejsze, za twoje dobre rady i wskazowki, za to, ze dzielnie odpowiadasz czasem na to samo pytanie pietnasty raz ;), za to, ze jestes ^.^
Ja , cierpiąc na anoreksję mialam podobny tok myslenia. Moze to śmieszne, ale wlasnie wypowiadalam polowe tych slow, ktore umiescilas w poscie...
OdpowiedzUsuńAtaata,
OdpowiedzUsuńjak najbardziej można uwielbiać jeść, ale najlepiej sprawdza sie to wtedy, gdy jedzenie to nam nie szkodzi, bo jaki sens jest uwielbiać frytki? Zły sens. Najbardziej pozytywnym jest uwielbiać sałatki, coś lekkiego i zdrowego (niekoniecznie jest to kupny produkt oznaczony słowem light).
Często osoby z problemami jedzeniowymi stosują dietę, bo jest to jedyna rzecz, nad którą mogą mieć w pewnym stopniu kontrolę - kontrolę nad sobą, swoimi zapędami.
Wiele osób zazwyczaj przerabia tysiące diet, od gotowych poprzez wymyślone przez samych siebie, które opierały się na głodzeniu, zjadaniu tylko jednego produktu (zazwyczaj są to jabłka) lub stanami bulimicznymi.
Po wszystkich niepowodzeniach wybrałam dukana..
Dlaczego? Czym różni się od tysiąca innych diet?
Ano - konkretami :) Nie głodzisz się, zjadasz to, bez czego nie możesz istnieć - białko, ma konkretne fazy, to nie jest tak, że kończysz dietę i finito, znów jesz to samo :( Tutaj nie jesteś zostawiona sama sobie :)
Ciesze się bardzo, że mogę się z Wami dzielić tym co robię, choć czasami poświęcam wiele z życia prywatnego by to robić.
Ale jeśli potrafię dać sobie i Wam trochę szczęścia na diecie, to wręcz muszę to robić :)
Klaudia,
OdpowiedzUsuńanoreksja to straszna rzecz :( Niby jak dieta a sieje zniszczenie totalne.
Coraz bardziej zapada się w nią i trudno z tego wyjść :(
Mam nadzieje, że jest z tobą dobrze?
pozdrawiam
Niby racja, ale jedna rzecz mnie zastanowiła, czasem faktycznie jem na "zaś" bo wiem że przez jakis czas nie będzie gdzie zjeść i niestety ale przy tym pozostanę.
OdpowiedzUsuńWolę zjeść coś na "zaś" dukanowego, niż pójść głodna i z głodu skusić się na coś "niedukanowego" - tego będę sie trzymać.
Pozdrawiam
Gosiareczka
Przeczysz sama sobie :)
OdpowiedzUsuńPiszesz, że wolisz zjeść na zaś, niż pójść głodna.. a więc nie jesz na zaś :) Tylko z głodu :)
Zawsze można sobie coś ze sobą wziąć :)
Aniu, łapiesz za słówka :) Pójść głodna miałam na myśli że zgłodnieję w niedługim czasie.
OdpowiedzUsuńMówię tu przeważnie o jakieś imprezkach domowych, gdzie np. u cioci na imieninach przy tortach na kremach i innych łakociach nie wypada wyjąć z torby sernik dukanowy i się nim zajadać ;)
W innych sytuacjach jak najbardziej zabieram coś na drogę ;)
Gosiareczka
Ja jestem uzależniona od jedzenia. Głównie słodyczy. Całe życie miałam nadwagę. Jako nastolatka chorowałam na bulimię. Nadal od czasu do czasu wymiotuję więc powinnam napisać, że nadal choruję. Schudłam 26 kg po czym przez lata one powoli wracały. Po ciąży ważyłam 90kg.
OdpowiedzUsuńNa dukanie schudłam z 70 do 57kg. Moja waga wreszcie po wieli zawirowaniach jest w normie. Niestety powoli schodzę na złą drogę :(
Pokusy są wszędzie. Ale nie po to tyle walczyłam i się starałam żeby teraz dać za wygraną. Bardzo ważne jest wsparcie. Rozmowa z kimś kto przechodzi to samo co my, wspólna motywacja. Pozdrawiam i życzę wszystkim sukcesów w walce z naszymi słabościami :)
Aniu bardzodziękuje za to że jesteś nawet sobie nie wyobrażasz sobie ile dla mnie znaczy Twoja pomoc. Cieszę się odnalazłas sens diety ja niestety jestem w fazie `żyje by jeść' to straszne jak bardzo jedzenie zawładnelo moim życiem. Jako nastolatka miałam niedowage ,całą rodzina starała się mnie utuczyc i udało się z 48 kg przy 160 cm przytyłam 40 kg w niecałe 1.5 roku.. Nie potrafiłam tego zatrzymać więc załamałam się . Jedzenie stało się dla mnie sensem życia ,rekompensuje sobie nim wszystkie niepowodzenia..od jutra ponownie zaczynam dietę-dukana,najbardziej mi odpowiada,ponieważ daje mi swobodę jedzenia.. Tzn częściowo.. Dodam że walczę z kompulsywmymobjadaniem się..i przybieram na wadze.. Obawiam się ,dzisiaj objadlamsię na Zaś.. Ale jestem dobrej myśli..najgorzej boli to że rodzina i znajomi nie rozumieją moich problemów ..na prawdę dziękuje.
OdpowiedzUsuńKarin
Kilogramy robią się z różnych powodów - u mnie z powodu chaotycznego planu dnia, odkładania jedzenia na potem, jedzenie zapychaczy. A potem, wieczorem - żerowanie i żarcie.
OdpowiedzUsuńDo problemu głód czy apetyt dodałabym jeszcze trzeci składnik - pragnienie. Wciąż jeszcze zdarza mi się mieć nieopanowaną ochotę na jakąś przekąskę i dopiero rachunek sumienia z ilości przyjętych w ciągu dnia płynów odsłania prawdziwą przyczynę - pragnienie.
Gosiareczka,
OdpowiedzUsuńpierwsza zaczęłaś :)
Ja pisałam o jedzeniu zbędnym, takim, które jest jedzone tylko dlatego, że okres bezjedzeniowy będzie śmiesznie mały :)
Mówimy tu o problemie, a nie o sytuacji, bo przecież normalne jest branie ze sobą jedzenia lub jedzenie w jakiejś porze, gdy się wtedy odczuwa głód.
Kwestia imprez jest inna, w takich przypadkach zazwyczaj jest szansa na jedzenie, dukan sam mówi, że są sytuacje, gdy je się z rodziną, ale wybiera produkty wosokobiałkowe bez zbędnych dodatków, np zjedzenie kotleciaka z surówką czy bez jest oki, ale ziemniaki czy ciasta to odpadają.
Bulimia to też zło.. niestety bez wsparcia i pomocy trudno to przetrwać..
OdpowiedzUsuńPowinnaś szukać alternatywnych słodyczy.. albo zadbać o optymalny poziom cukru? Wtedy nie ma chętek na cukier i słodkie.
Powinnaś zaopatrzyć się w magnez dojelitowy (łyka się go), tylko w jelitach sie rozpuszcza.
Karin,
OdpowiedzUsuńto smutne, ale bardzo dokładnie wiem co znaczy rekompensować sobie jedzeniem wszystko :(
To najgorsze koło, bo trudno w nim o lukę, niby rozwiązanie problemu coś daje, ale tutaj potrzeba czasu by zrozumieć swój problem.
Ja długo nie wiedziałam dlaczego tak się ze mną dzieje, że w stresie lub po jakiejś sytuacji odreagowywałam kupują jedzenie choć go nie chciałam, albo jedzenie czegoś jako lekarstwo na wszystko :(
Myślę, że studia, zwłaszcza przedmioty z psychologii wiele mi dały, bo wiele razy przerabialiśmy zaburzenia, które odnajdywałam u siebie (częściowe lub całkowite).
Choć nie było gotowych recept jak sobie z tym radzić, to samo myślenie i świadomość tego, że wiem co się ze mną dzieje pomagała mi, bo ze świadomością sytuacji mogłam panować nad tym.
POLECAM WAM WSZYSTKIM zaznajomienie się choć z małymi fragmentami z psychologii, może Wam też pomoże w zrozumieniu, może odnajdziecie receptę dla siebie?
Bo każdy jest inny, to co pomogło mnie nie pomoże każdemu :(
Ale zawsze da jakąś wskazówkę.
Kruliczyca,
OdpowiedzUsuńkwestia nierozróżnienia pragnienia od jedzenia jest przypadłością u wielu ludzi, przez to, że gdzieś tam wcześniej nie pili wystarczająco dużo i zagubiło się naturalne odczucie.
A jak to zawsze w domu jest? Ano jedz, a picie poczeka, herbatka to tylko szklaneczka do lub po obiadku.
Jedzenie wieczorem tez złe niestety, nie ma jak tego spalić ani dobrze przetrawić.
Najlepiej jeść dużo rano, bo po nocy gdzie sie nic nie jadło i po zazwyczaj energicznym ranku do południa wszystko się szybciej i lepiej przetrawi.
Ale jak sama piszesz.. brak systematyki czy uregulowania sobie tego.. nie każdy ma kiedy.. ale możesz zamiast wieczorem jeść, to sobie naszykowac na rano i niekoniecznie w domu ale w miejscu gdzie jedziesz sobie zjeść lub po drodze?
u mnie chyba stresy....i oczywiscie nieregularny tryb zycia!Czesto głodziłam się cały dzien,bo w pracy było pełno klientek..wieczorem wpdałam głodna na maxa i zbyt zmęczona by cos ugotowac...zsiegałam po telefon i zamawiałam pizze..
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o sters to zmieniło mi się po 30tce:)..wczesniej reagowałam ściskiem w żolądku i nie jadłam..Teraz wszystkie stresy przejadałam wiec tyłam jak szalona:(
Do Dukana podchodze drugi raz..kocham go za to ,ze tu można jesc do woli..nwaet pozno kiedy zmeczona wracam z pracy:) Nauczyłam sie przy nim systematyczności w przyrządzaniu posiłków,robie duzo na zapas..i np.zamrazam sobie w pojemniczkach:)Dzięki temu mam zawsze cos pod ręką.
Co do ludzi otyłych..to ja absolutnie nie mam nic do nich..mam kilka kolezanek które robia z tego atut i przyznaje kobieta otyła może byc atrakcyjna !!!To wszystko kwestia akceptacji samej siebie..ale niestety u mnie tej akceptacji brak.. otyła wyglądam jak walec..bez szyi..ale wciąż z płaskim tyłkiem..daleko mi do rubensowskich kształtów..kobiecych..ot taki kawał drewna:P
Dzięki Aniu,ze dzieliś się z nami nie tylko przepisami ale tez bardzo ważnymi informacjami:)))
..lece sprawdzic w piekarniku swoje ciasto rabarbarowe:)
Stres bardzo szkodzi, u kobiet powoduje odkładanie się tłuszczu zwłaszcza na brzuchu a stresowy tłuszcz ciężko się pozbyć :(
OdpowiedzUsuńTeż lubię robić na zaś, choć jestem zdania, że świeże powinno być wszystko, ale nie zawsze można, więc staram się zazwyczaj na bierząco robić i nie odgrzewać niepotrzebnie, żeby się nie mnozyły bakterie.
Ale zamrażarki to cudowny wynalazek! :)
pozdrawiam
Każdy z nas ma swoją historię związaną z zaburzeniami odżywiania. Ja oczywiście też.. Bardzo długo miałam to szczęście,że mogłam jeść ile chciałam i co chciałam. Potem zaczęłam pracować w firmie, która mnie prawie zniszczyła, a na pewno zniszczyła mój metabolizm. Po zmianie pracy momentalnie przytyłam 20 kg. Wpadłam w ostrą depresję. Do samounicestwienia niewiele brakowało. Teraz chodzę na terapię i bardzo ją polecam. Nie dostaje się gotowych i szybkich rozwiązań, do wszystkiego dochodzi się samemu, ale jakaż to radość i satysfakcja. Zwłaszcza, jeżeli okazuje się, że jedzenie stało się rekompensatą za wszystkie niepowodzenia i nagrodą za sukcesy.
OdpowiedzUsuńRenia
Renia,
OdpowiedzUsuńdobrze, że masz terapię bo trudno ot tak samemu sobie pomóc, zwłaszcza jak nie ma się wsparcia wogóle, sama dobrze wiem..
Mnie ratują podstawy psychologi, łatwiej wtedy dotrzeć do samego siebie.
Niestety bez pomocy innych nie jest łatwo.
Najtrudniej walczy się właśnie z jedzeniem jako nagradzanie i karanie :( Bo jaką tu alternatywe znaleźć..
pozdrawiam :) i powodzenia :D
Hej
OdpowiedzUsuńBylam na dukanie schudlam , doszlam do swojego wymarzonego rozmiaru ale zaczelam cierpiec na 3 fazie gdy mialam uczty kroleskie - to nie byl obiad to bylo kilkugodzinne obzarstwo pozniej glodowka no i niestety pozniej nauczylam sobie radzic inaczej .... I tak lecze sie z zaburzen zywienia , nie potrafie jesc albo sie dietuje albo obzeram jak szalona . Chcialabym jeszcze raz zaczac Dukana ale nie wiem czy dam rade ...Najgorsze jest to ze jestem wiecznie glodna
cześć. ten tekst bardzo mi pomógł :) wczoraj go przeczytałam. przejrzałam całego Twojego bloga :) i dziękuje Ci za Niego :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, że nigdy go nie skasujesz :) choćbyś go już nie prowadziła czy coś. nie kasuj :) jest wielką skarbnicą wiedzy :)
a zastanawiałam się czy chudłabym na tej diecie - jedząc tak do 15:00 owoce :) tzn nie tonami, może jeden na śniadanie, drugi na podwieczorek. w Takich małych ilościach. a poza tym zachowałabym wszystkie zasady dukana. co o tym myślisz?