ZNAJDŹ PRZEPIS

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Restart dietowy...

Czasami w życiu każdego z nas nadchodzi taki moment, gdy budzimy się rano z myślą - "Coś poszło nie tak.."
W tym momencie przyznajemy sami przed sobą (a ja przed cały światem) ;) że musimy zacząć dietę jeszcze raz..
Wierzę w siebie, wierzę również w Was, ale jesteśmy na diecie, bo nie radzimy sobie z elementem jedzenia. Dlatego dieta ta jest dla nas idealna - każdy znajdzie coś dla siebie - ja, maniaczka jajek, inni słodycze, kolejni fakt jedzenia dużo bez wyrzeczeń, a jeszcze inni odnajdą spokój w podzieleniu diety na fazy, co nie zostawia nas samych sobie, ale jest planem na przyszłość :)
Wiele z Was wie jak to jest dietować samemu, gdy wszyscy inny nie rozumieją, krytykują lub lekceważą nasze starania. 
To nie jest motywujące.. ciągłe słyszenie "Jak zjesz trochę to nic ci się nie stanie".. i co wtedy? 
Jeśli uwierzymy, że nic nam się nie stanie, a po wejściu na wagę rzeczywiście nie drgnęła.. to co.. możesz jeszcze raz, może jeszcze kawałek?
Jak mali chłopcy, który sprawdzają gdzie ich mama ma granicę, ile mogą jeszcze napsocić?
Ehh.. sami siebie zaskakujemy jak łatwo można się zagubić w tym "jeden gryz mnie nie zabije".. zabić nie, ale powolna agonia dietowa, czy to nie to samo?
Bo czy nie jest tak, że jak raz się złamiemy, to potem trudno przestać?
Gratuluję osobom, które w ciągu całej diety nie podjadły nic! naprawdę wielkie wyzwanie dla Was to było! Ale ja poległam.. pocieszanie się, że nie jestem sama nic nie da :) to taki mechanizm obronny, ha!
Mówienie sobie "Od poniedziałku znów zacznę i będę trwać" też jest tylko zagłuszeniem sumienia..
Dieta to psychika.. należy zatrzymać się na chwilę i przemyśleć wszystko, ustalić priorytety, wziąć się w garść i wykorzystać tą jedną, jedyną szansę na to by przejść przez to raz, a dobrze!
Czy nam się uda?
Wierzę, że tak, ale w każdej bitwie są zwycięzcy i polegli - Więc nie dajmy się zmiażdżyć!! 
Bo ja.. mam zamiar wygrać ze sobą!!

50 komentarzy:

  1. Witaj Aniu
    Jestem twoją zagorzałą fanką od ponad roku , niestety miałam przerwę w diecie spowodowaną stanem zdrowia anemią operacją i paroma innymi komplikacjami jestem na wpół diecie od 6 miesięcy gdzieś między III fazą a brakiem diety .
    Teraz jestem już na prostej i po ostatnich wynikach mogę ponownie wrócić na dietę niestety od początku roku trochę mi to nie wychodzi nie wiem jak ja to robiła wcześniej ,nie mogę się aktywować na nowo dlatego wiem że tak nie wolno że tak nie wypada ale cieszy mnie twój restart .

    Melduje się ,gotowa do boju
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu ile ja w życiu mialam takich poniedzialków i myślę, ze jeszcze wiele takich przede mną, ale teraz inaczej do tego podchodzę nie zalamuję jak na chwilę zboczę z obranej drogi, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i mamy swoje slabości. Ja mimo tych momentów, w których to pozwalam sobie na więcej potrafię postawić się do pionu i z powrotem wrócić na wlaściwe tory i co najważniejsze chudnę może nie jakoś spektakularnie szybko ale po malu leci w dól. Aniu wiele osób bardzo dużo Ci zawdzięcza. To wszystko co siedzi w Twojej glowie i jest przelewane na tego bloga to dla mnie wielki skarb i motywacja i cudowne jedzenie i super slodycze;) Super Babka z Ciebie juz Ci to ostatnio pisalam na gg. Milego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żołnierzu!
    Piękne określenie "między II fazą a brakiem diety" :) bardzo konkretne, bo wiele z nas to przerabiało :)
    Trzymam za nas kciuki!!
    A radzę ci..
    Zatrzymać się na chwile, znajdź choć jeden moment dla siebie z kubkiem herbaty, pod ciepłym kocykiem, z dala od wszystkiego.. i zamyśl się nad sobą, spokojnie przemyśl co i jak możesz zrobić by wyrzucić z siebie tą niepoprawność, która ci nie pozwala iść dalej.
    Musisz wyeliminować barierę, pozwól by wszystkie zachcianki ucichły, pomyśl jak łatwo zastąpić je inną wersją, która nie jest bombą :)
    Bo czy warto dla kilku minut niepoprawności warto niszczyć nasze sukcesy? Oj, nie warto!
    Więc trzymaj się dzielnie!
    Zawsze służę wsparciem :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Wisnia,
    to dobrze, że się trzymasz! ale wiemy wszyscy, że nie każdy tak potrafi, na początku jest cudnie, pięknie motywacja aż z nas wychodzi, a potem coraz bardziej opada, opada, opada aż wkońcu znajdujemy się w takim momencie jak napisała Marzen, że gdzieś "między II fazą a brakiem diety".
    Najważniejsze jest właśnie to, by nie wariować, bo nawet jeśli zdarzy się coś nie tak, nawet jeśli zwątpimy i będziemy na siebie źli, to zawsze znajdzie się ktoś, kto nam to wyperswaduje z głowy hehe :)
    Myślę, że trzeba mieć kogoś, kto będzie nas dopingował tak od serca :) to ułatwia wszystko :)
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu z tym moim trzymaniem się nie zawsze bylo tak jak teraz... przeszlam bardzo dlugą drogę, która trwa już kilka dobrych lat od wagi 75 do 52 potem zalamka i 85 to byl maks jaki osiągnęlam, a wszystko przez te chwile zalamania, ktore trwaly bardzo dlugo. Potem kilka dni diety i zalamka z braku czegoś slodkiego to bylo jak walka z wiatrakami. Teraz jednak jest we mnie pewien spokój z malymi elementami zalamania;), które szybko potrafię zwalczyć. I tak jak napisalaś bardzo ważne jest wsparcie i taki doping od serca. Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, to ciężko było, dobrze, że już jest dobrze a nawet lepiej :)
    Trzymaj się dzielnie! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytając Twój tekst, widziałam siebie... to co przechodzi człowiek będąc na diecie zrozumie tylko ten, który sam jest w podobnej sytuacji. Też słyszę słowa "od tego się nie tyje, parę kęsów ci nie zaszkodzi" i wchodzę na wagę - widzę, żadnych efektów ubocznych, więc... tak naprawdę człowiek sam sobie szkodzi i oszukuje samego siebie - tak sobie mówię. Mnie też niestety zdarza się upadać..., ale od dziś - tak sobie postanowiłam - który to już raz??? Teraz dam radę - musi się udać!!! Za 6 m-cy, wielkie wydarzenie, mój najmłodszy Braciszek będzie ślubował... jeszcze z końcem starego roku, nie wiedząc że będziemy się bawić na weselu, podjęłam decyzje o pozbawieniu się 20kg, styczeń już prawie za nami - a moja waga??? No cóż, kto przestał walczyć, ten stracił nadzieję - ja choć nie zawsze, muszę wierzyć w sukces - choć... nie jest łatwo!!! POZDRAWIAM
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  8. Magdo,
    to fantastycznie! ja właśnie dziś postanowiłam na upartego przejść w końcu tą dietę!
    I to jest moje ostatnie słowo :) i ostatnie podejście!
    Oczywiscie jeśli nadejdzie sytuacja, gdzie jednak trzeba się złamać choc trochę (chrzciny mnie czekaja u siostry) to wiem, że mam na to gotową receptę :) - Jeść najwięcej białkowych pomijając to co niepotrzebne np ziemniaki czy sosy a potem przejść na dni białkowe :)
    To mnie zawsze ratowało, ale z czasem te dni "okazyjne" się przeciągały i to jest zguba! trzeba trzymać się planu czyli zatłuc wszystko białkiem i już :)
    Magdo trzymaj się dzielnie, na pewno się nam uda! musi się udać! po porostu trzeba wyprzeć z siebie kuszenie :)
    Objadać się białkiem, nie chodzić głodnym i najlepsze co odkryłam podczas swojej diety - codzienna porcja czegoś słodkiego, choćby zwykła galaretka na słodziku, ratuje dietę i pozbawia mnie chęci na coś innego, niedozwolonego.
    Polecam każdemu piec ciasta, robić galaretki, serniki, cokolwiek, byle nie podjadać a cieszyć się codziennie smakiem słodyczy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej jestem w podobnej sytuacji, że czasami brak mi sił na dietę,to a propos do tego podjadania, ale zawsze sobie próbuje tłumaczyć, że jeśli teraz wytrwam i nie zjem czegoś zakazanego(w moim przypadku słodycze) to później czeka mnie wielka nagroda:)tzn. wymarzona waga. Niema co się poddawać DAMY RADE ! Pozdrawiam Ewa

    OdpowiedzUsuń
  10. Dokładnie :) bedzie dobrze :) a Twój sposób jest bardzo dobry :)
    Ja lubie tłumaczyc sobie, że tak naprawde nie jest mi to potrzebne (np chleb zwykły czy własnie słodycze) :)pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  11. hej,tak czytam tu i tam (rozne fora polskie i niemieckie)przerozne wypowiedzi przewaznie mlodych osob i jestem przerazona,ta diete tzn faze IV trzeba robic do konca zycia bo inaczej powroci efekt jo-jo.
    Mam 57 lat i mnie uczono kiedys ,ze jedzenie to przyjemnosc,delektowanie kazdym smakiem i zapachem.
    Nie przerze ze Twoje przepisy Aniu nie sa wspaniale,bo juz wiele wyprobowalam ale nie wyobrazam sobie lata bez jedzenia truskawek czy czeresni bo to moje ulubione owoce!!! To pieknie brzmi DAMY RADE-ale jak dlugo....czyzby nastepne 50 lat????
    serdecznie pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziurka,
    wszystko źle!! nie, nie nie!!
    Źle zrozumiałaś 4 fazę!!
    W 3 fazie zaczynasz stopniowo wprowadzać jedzenie w wyznaczonych ilościach tak, aby organizm nie doznał szoku tylko sie powoli przyzwyczajał małymi dawkami i robisz 1 dzień czysto białkowy, totalnie restrykcyjny i chudy. I juz tutaj zaczynasz jeść owoce codziennie po 1 sztuce lub po 1 miseczce małej np truskawki, maliny itp drobne rzeczy to w miseczce a jabłka, pomarańcze itp to na sztuki.
    Potem w 4 fazie jesz już wszystko normalnie, absolutnie wszystko, ale starasz się zachowac dobre nawyki czyli np, niesmażenie w tłuszczu, jedzenie mniej węgli itp.
    Ale nadal zachowujesz ten jeden białkowy czysty dzień w tygodniu i to właśnie ten jeden dzień ma być do końca życia a nie brak owoców czy coś :) Plus owsiane otręby 3 łyżki na dzień :)
    Teraz już rozumiesz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu. Ja przeszłam dietę do końca bez podjadania niedozwolonych rzeczy. Nie powiem, że mnie nie kusiło. Owszem i to bardzo ale przetrwałam.
      Po skończeniu diety nie jem białego pieczywa, razowego nie smaruję masłem (tylko 2 kromki dziennie i to nie zawsze), mięso tylko drobiowe bez skóry smażone przeważnie na suchej patelni, tylko czasem troszkę ziemniaków, serki tylko chude. Mogłabym jeszcze wiele wymieniać. Niestety tyję :( . Od trzech tygodni wprowadziłam 3 dni protein a reszta dni jak wyżej-czyli bardzo oszczędnie. Po proteinach mam 2 kg mniej ale już następnego dnia +60 dkg, i następnego +40.
      Przez 4 dni nadrabiam to co straciłam a nawet trochę więcej. Co mam dalej robić? Jest na to jakaś rada?

      Usuń
    2. Zastanawia mnie czy to nie jest przypadkiem woda?
      Ewentualnie czy na pewno trzymasz się ścisle 3 fazy? czyli wszystkich wytycznych gramowych dotyczących skrobiowych produktów itp?
      Ponieważ 3 faza jest najtrudniejsza, wiadomo, że jak wprowadzasz warzywa i dodatkową sól to woda może się zatrzymać.

      Usuń
    3. Aniu. Fazę III mam już 2 m-ce za sobą. Jestem w IV fazie czyli normalne żywienie z zachowaniem pewnych nawyków z diety. Tych nawyków zostało mi sporo, nie mam ciągot do tłustego jedzenia. Jem tak jak pisałam wyżej, baaaardzo oszczędnie. Tylko czasem zjem coś normalnego, tylko czasem jakieś ciasto normalne-też niewiele (od 10 lat nie słodzę herbaty i kawy, więc te słodkości to chyba nie jest za dużo). Jak już wcześniej pisałam wprowadziłam większy rygor w żywieniu robiąc sobie 3 dni protein i 4 no niby normalnie i co? i kicha. Niby 3,5 kg to nie tak dużo ale ja to czuję i widzę, i źle mi z tym, i chce mi się płakać i nie wiem czy sobie teraz nie szkodzę. Podobno do diety można wrócić dopiero po roku od jej zakończenia- czy to prawda???
      Piszesz Aniu, że to może być woda. Może i tak ale jak jej się pozbyć? Masz na to jakiś sposób? A tak poza tym to cieszę się, że jesteś, wielkie Ci dzięki za tego bloga. Pozdrawiam Cię b. serdecznie. Jola.

      Usuń
    4. A może właśnie za oszczędnie? i organizm zamiast przestawić się na 4 fazę myśli, że nada jesteś na wcześniejszej fazie? i równa się to z podjadaniem według niego?
      Sprawdź czy to woda pijąc coś moczopędnego :)

      Usuń
    5. Pewnie zrobiłam gdzieś błąd. No cóż,będę robiła częściej dni proteinowe, żeby więcej nie przytyć.Pozdrawiam :) Jola

      Usuń
    6. hmm.. ale nie powinnaś robic częściej i więcej, przecież jak waga wzrasta to się robi tylko 2 dni proteinowe..
      organizm głupieje.
      Oj Jola.. próbowałas te herbatki? może to naprawde tylko woda?

      Usuń
    7. Jutro muszę coś kupić w aptece. Piję co prawda herbatę zieloną a ona podobno też jest moczopędna. Ze złości zjadłam dziś placka i siedzę teraz zła i nadęta jak balon. Jola

      Usuń
    8. Zielona moczopędna? raczej nie..
      A czemu zła? oj nie smuć się, będzie dobrze :D

      Usuń
  13. tak czytam...i zupelnie ciebie rozumiem aniu. moje to juz drugie podejscie do dukana.ale mam nadzieje ostatnie. ostatnim razem na dukanie akurat zaszlam w ciaze a nie moglam ponad 2 lata..takze pomogl. mam nadzieje ze i tym razem sie uda. ale nie dziecko. hehe tylko dotrwac do konca. miewam chwile zwatpienia.mambteraz 3 miesieczna corke bardzo absorbujaca i nie bardzo daje mi gotwac ehh robie to nocami kiedy spi hihi. trzeba zawsze pamietac o sobieni swoich marzeniach i dazyc do nich choc to baardzo trudne. pozdrawiam aga kg

    OdpowiedzUsuń
  14. czytam Was, wcinajac orzechy... na drugiej fazie :-(
    kinga

    OdpowiedzUsuń
  15. Aniu dziękuję. Chyba tego własnie potrzebowałam. Przed Świętami udało mi się osiągnąć wymarzoną wagę. W Święta utrzymałam dietę! Coś między II i III fazą, kryzys przyszedł po Świętach. Czemu? Bo cała rodzina mówiła, że za dużo schudłam, że przesadzam, że powinnam przytyć(zwłaszcza te osoby, które nigdy się nie odchudzały i same waża po 50 kilo...). A że jeszcze po Świętach ubył mi kilogram... uwierzyłam, że mogę jeść normalnie i III faza mi niepotrzebna. A u mnie normalnie to niestety znaczy McDonals i pudełko ptasiego mleczka dziennie. I od Sylwestra tych "poniedziałków" miałam już tyle, że zdążyło mi przybyć ponad 3 kilo. Ale teraz koniec. Jutro zaczynam na nowo. Rano biegnę do Biedronki po serek wiejski i wracam do wertowania stron Twojego bloga. Bez wymówek!

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak mi był potrzebny taki post!!! Też od miesiąca byłam zawieszona między dietą. Śniadanie białkowe, a później słodycze. Trochę szkoda byłoby tych 9kg. Walczę z Wami :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Witajcie Kochane i Szanowna Autorko:)
    Chylę czoła za jakość przepisów i pomysłowość. Na Twojego bloga Aniu trafiłam przypadkiem, ale już go nie opuszczę tak łatwo.
    Rok temu zaczęłam przygodę z Dukanem, nie udzielałam się na żadnych forach, troszkę sama kombinowałam (pewnie dlatego, że jestem chemikiem;). Pięknie było, 25kg poszło! Byłam taka szczęśliwa, nigdy wcześniej nie byłam taka szczupła:)Chociaż mam taką budowę, że pupa i uda i tak są olbrzymie, ale w talii miałam 65cm - samozachwyt mnie wtedy dopadł:D
    no i się zaczęło - a to lody, a to ziemniaczki, a to ciastko, chrupki, orzeszki. Gadanie, że przecież jak zjesz raz, to Ci nie zaszkodzi. Wpychanie we mnie przez wszystkich wkoło jedzenia:/ fazy 3 wogóle nie zrobiłam:/ wiem, wiem, należą mi się solidne baty. Lenistwo mnie dopadało, nie chciało mi się kombinować, gotować dietetycznie, jednak zwykła kuchnia wymaga mniej zastanawiania się... Mój Kochany też się troszkę przyczynił do tego. Najpierw, rok temu, mnie wspierał, dzielnie gotował ze mną, jadł dukanowe potrawy. Jak schudłam, to co chwilkę mi lody kupował, pączusie, dogadzał jak mógł, sam gotował, pysznie, tylko niezdrowo:( No i mam za swoje. 10kg wróciło:( Odłożyło się w postaci paskudnego schabu nad pupą i w udach:/ i teraz czas pokornie wrócić na dietę. Bez łamania się, usłuchiwania podszeptów - "no jak masz ochotę, to zjedz, przecież od jednego ciastka, batona nie utyjesz"...
    wierzę, że Twój blog droga Aniu mi pomoże. Bo przepisy są fenomenalne:)

    P.S. i może koty polubię;) wiem, że tu mam olbrzymiego minusa, ale nie przepadam za nimi. Ale zwierzaczki kocham. Mam za to psa, okrutnie chrumkającego i chrapiącego buldożka francuskiego - taki nietoperz, co dostał patelnią;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Aniu, życzę powodzenia w powrocie do diety :) Ja sama przerwałam Dukana pół roku temu jak wyjechałam na wakacje za granicę- i nie żałuję tego, bo nie wyobrażam sobie zwiedzania innej kultury bez zwiedzenia tamtejszej kuchni i narodowych przysmaków :) Wróciłam na dietę w listopadzie, ale podchodzę do niej trochę inaczej niż wcześniej- jem więcej jogurtów dzięki czemu nie mam problemów z trawieniem, czasem użyję dżemu niskosłodzonego, zdarza mi się też raz na jakieś dwa tygodnie zjeść np. mały kawałeczek ciasta. Ale trzymam się tego, że jak popełniam grzeszek to tylko raz na dłuższy okres. Tylko dodam istotną rzecz- ja nie walczę z nadwagą, mam bmi w normie, chcę tylko wysmuklić figurę i pozbyć się tłuszczyku z brzucha i bioder co już w dużej mierze mi się udało ;) Wiem, że przy moim podejściu do diety chudnę wolniej, ale mi się nie spieszy ;) Trzymam kciuki jednak za wszystkich, którzy twardo trzymają się zasad Dukana i życzę wytrwałości!!!
    Koralowa

    OdpowiedzUsuń
  19. Tąsc,
    pięknie schudłaś, szkoda, że cię tak podkusili, ale nie ma co, teraz pewnie ci się znów uda :D
    Nie muszą wszyscy kotów lubić :) byle je dobrze traktowali :D
    Fajnie pieska opisałaś hehe :) bardzo obrazowo :D
    pozdrawiam i życzę wytrwałości :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Koralowa,
    też nie wyobrażam sobie by na wakacjach trzymać sie diety zwłaszcza, że byłaś za granicą :D
    To tak na pół diecie jesteś :D fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wiem czemu mój wczorajszy komentarz się nie dodał, ale spróbuję napisać jeszcze raz.
    Chciałam Ci Aniu podziękować, tym razem nie za wspaniałe przepisy, które zawsze chwaliłam(i pewnie jeszcze chwalic będę), ale za to, że ten Twój wpis pomógł mi wrócić na dietę.
    Ja swoją wymarzoną wagę osiągnęłam w połowie grudnia. Stwierdziłam, że żeby nie kusić losu przez Święta zostanę jeszcze na diecie, a potem przejdę do III fazy. I o ile w tym okresie udało mi się nie przytyć(ba! w po Świętach miałam nawet -1kg ;p) to potem motywacja spadła. Głównie za sprawą rodziny i znajomych, którzy dosłownie na mnie "wsiedli". Że mam już skończyć z dietą, że za dużo schudłam... Dodam tylko, że BMI ciągle miałam w normie(i wcale nie blisko dolnej granicy) a w większości były to osoby, które same nigdy problemów z wagą nie miały. Potem było parę grzeszków, które okazały się bezkarne i następnie duże i częste grzechy i ciągłe "poniedziałki" a w efekcie dodatkowe ponad 3 kilo...
    Ale wczoraj, gdy zoabczyłam Twój wpis, powiedziałam sobie - KONIEC. I od dziś znów jestem na Dukanie. Co prawda mało nie zrezygnowałam, bo rano zaspałam i nie zdążyłam polecieć do sklepu po serek wiejski, ale uratowała mnie wiecznie żywa owsianka z otrębów.
    Mam nadzieję, że dam radę. I tym razem szczerze dotrwam do III i potem IV fazy. Z Twoim blogiem w końcu to nie takie trudne :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Aga,
    Dukan reguluje wielu osobom hormony i ogólnie poprawia wyniki.
    Dzieci nie mam, ale się zajmowałam nimi więc wiem jaki są pracochłonne :) choć te, którymi ja się zajmowałam spały też w dzień :) Ale dobrze, że sobie radzisz :)
    pozdrawiam i też trzymam kciuki za ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  23. Kinga,
    no jak możesz :P hehe już nie wcinaj, bo mamy się trzymać a nie wspominki orzechowe robić hehe :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Ali,
    ktoś kto nie był na diecie nie zrozumie jak trudno nam jest czasami, choć mamy dużo pyszności to jednak zwykłe jedzenie jest łatwe i szybkie w przygotowaniu, tutaj trzeba sie napracować, co uważam za dobre, bo ile młodych kobiet we współczesnym świecie potrafi gotować? niewiele, a tutaj się uczą :D
    Gratuluję, że osiągnęłaś wagę, bo te 3kg więcej to i tak malutko :)
    Co do myslenia, że 3 faza ci nie jest potrzebna to mnie dziwi, że tak pomyślałaś :( bo cały sukces dukna opiera się właśnie na tych fazach!
    Więc nastepnym razem jednak przejdź przez wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  25. *
    Ciesze się, że mój post ci pomógł :D bo o to w nim chodziło heh :D
    Postaraj się robić dietetyczne słodycze :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Ali,
    PS: twój komentarz był :) tylko miał opóźnienie hehe :D

    OdpowiedzUsuń
  27. witaj Aniu, kiedy czytam o tych wszystkich rozterkach osób na diecie, to tak jakbym o sobie czytała, kiedy urodziłam pierwsze dziecko udało mi się schudnąć na diecie 1000kal 20kg byłam bardzo szczęśliwa. później troszkę przytyłam ale było ok.Następna ciąża, dieta, waga spadała ale było ciężko,wtedy znalazłam dukana,szybko spadło 10 kg,i przerwałam na IIfazie i to był mój największy błąd, bo zaczęło się jesteś za chuda źle wyglądasz, powinnaś trochę przytyć itd... i pojawił się efekt jojo+10 załamka, kilka prób diety bez skutku.5 stycznia po powrocie z gór zawziełam się schudłam 5kg, Ale tak się ułożyło że 4 soboty po kolei mam jakieś imprezy urodziny mamy, bal karnawałowy itp. i po każdej takiej sobocie pomimo tego że staram się jeść jak JAK NAJLEPIEJ jest +ok 1 kg załamka i od nowa, ale powiem Ci że walczę i nie poddam się tak łatwo. Od niedawna korzystam z Twoich przepisów są cudne, dzięki nim potrawy nie są taki nudne. Bardzo lubię też twój czat wchodzę tam codziennie, dzięki niemu wiem gdzie co kupić, a najbardziej podoba mi się to że wspierasz wszystkich w potrzebie, uważam że to jest super w chwili załamania usłyszeć (przeczytać)coś co postawi na nogi. Aniu jesteś cudowna mam nadzieję że z Tobą będzie łatwiej, dzięki za wszystko,pozdrawiam iwa.

    OdpowiedzUsuń
  28. Iwa,
    staram się robić takie jedzonko, by można było w miarę przetrwać imprezy :) i nie tylko ;)
    Choć wiem jak to jest, gdy ktoś ci staje nad głową i psioczy, to trzeba się temu jakoś przeciwstawić, niby dlaczego jakaś cholera ma komuś gadać co mamy jeść, ile, ile schudnąć itd?
    To nie jest ich problem, ale nasz :)
    Polecam unikać takich dyskusji :)
    Mam nadzieję, że Ty jak i my wszyscy osiągniemy swoje zamierzone sukcesy już niedługo i bez problemów!
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  29. hej. Ja niestety poleglam, w 3 fazie poluzowalam sobie, stres mnie zjadl i spowodowal,ze to co utracilam wrocilo(ok 7 kg),rozpacz mnie zjada.Zaczne od marca znow sie odchudzac chyba,nie wiem,czy Dukan czy cos innego,boje sie jeszcze tego ze jak przejde na 4 faze to jeszce utyje, ale sprobuje jesc malo i to co dietetyczne i bialkowe. Jestem na siebie zla,bardzo! Co myslicie,ze powinnam zrobic?Ale mam takie cos,ze jak zjem ta uczte to plus 1-2 kg, nie wiem,strasznie mi sie waga zmienia. Jestem bardzo,barzo zalamana.Zla na siebie,juz taka laska ze mie byla,a tu znow gruba kulka.Kurde dziewczyny,trudno jest trwac w diecie!Ale mam nadzieje,ze jej sie uda!Kurde napiszcie jakich bledow nie popelniac na diecie stpsujac ja 2 raz?

    OdpowiedzUsuń
  30. Po pierwsze i najważniejsze - musisz skończyć 3 faze i 4 zanim przejdziesz to wszystko jeszcze raz od początku!
    Wiele osób chudnie na 3 fazie, może zwiększ białka, poczytaj trochę o nie jedzeniu razem węgli i białek, to polepszy ci się trawienie.
    Nie możesz ważyć się tak z dnia na dzień, bo organizm nie przetrawił jedzenia, nie wydalił go więc to co ci przybywa to w większości zwykła nagromadzona woda oraz niewydalone jedzenie :)
    Zacznij trzymać się ściśle zasad 3 fazy, obowiązujących gramów skrobiowych, ilości jedzenia np owoce itp.
    Organizm doznał szoku jak sobie popuściłaś i na siłę bierze wszystko co nadprogramowe, bo chce odzyskać utracone kilogramy.
    3 faza jest kluczowa, bo najtrudniejsza i najwazniejsze to przejść ją idealnie!!

    OdpowiedzUsuń
  31. Nawet Anno nie wiesz jak dobrze Cię rozumiem..
    rzuciłam Dukana miesiąc temu i bardzo żałuję.. musiałam zrezygnować ze względu na tabletki jakie jestem zmuszona przymować... raczej nie musiałam rezygnować ,ale nagłe zwiekszenie apetytu, zatrzymanie wody i wachania nastrójów ( kuracja hormonalna ) spowodowały moje porzucenie diety..tzn juz w tym tygodniu koncze tabletki i mam zamiar zacząć od początku.. tzn od 2 fazy.. najgorsze jest to ,ze wszystkie kilogramy wróciły.. i obawiam sie troche zaczynać od nowa.. ale bardzo chce. lubie sposób odzywiania Dukana. jedynym problemem jest wdg mnie drugie sniadanie nigdy nie wiem co ogłabym ze sobą zabierać żeby przypominało chociaż wizualnie 'normalne' jedzenie dostepne w sklepach.. ale mam nadzieje ,ze mi się uda.. i na prawde dziękuję Anno za Twoego bloga.. bardzo mi pomaga :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jeśli bierzesz hormony, to absolutnie nie możesz być na dukanie, bo wypłukuje szybko tabletki a otreby utrudniają ich wchłanianie!
    Drugie sniadanie nie jest trudne :) jak upieczesz sobie chlebek lniany to masz go na 2 dni, więc kroisz na pół.
    Potem jedną połówke znów na pół i na kromki kroisz w poprzek, czyli za piętki robią dół i wierzch chlebka :)
    I już proszę kanapeczek dużo :)
    Potem.. bułeczki np amerykanki albo bułka z serem :)
    Co tam jeszcze w sklepie mają? nie wiem w sumie :) ale wszystko da się zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Tyle się napisałam i nic nie ma. Jeszcze gorzej mi niż przed chwilą...

    OdpowiedzUsuń
  34. Aniu.od zakończenia diety przybyło mi połowę zrzuconych kilogramów. kilo, 3cmm w biodrach. Próby ponownego przejścia na dietę nie skutkują. Brakuje mi zapału. Po przeczytaniu Twoich borykań,czuję,że mogę-zaraz potem wszystko wraca do siebie. Twoje galaretki z soków light,przestaną istnieć,bo lidl przestał je sprowadzać,a w sumie to one mnie trchę ratowały..
    I już nie mogę jak do tej pory drukować w pracy Twoich przepisów,bo ciągle pilnowany dostęp do drukarki(kiedyś kopiowałam na jedną stronę kilka przepisów bez fotek i drukowałam ważne dokumenty. Teraz nie ma takiej opcji,a przepisywanie strasznie długo się schodzi). Pa.
    P.S. Kup sobie termomix. Na raty trochę będzie lżej finansowo za niego zapłacić,ale przydatny przy tym Dukanowym babraniu...

    OdpowiedzUsuń
  35. Magda, przecież jest :)
    Ja znalazłam zaprawę bez cukru u siebie w osiedlowym sklepiku :) 1litr za 2,50 :) może też znajdziesz, wystarczy przeczytać skład czy ma cukier czy nie :)
    A cóż się stało, że ci przybyło? bo zakończenie tzn, że doszłaś do 4 fazy?
    Szkoda, że tak problemowo u ciebie :(

    OdpowiedzUsuń
  36. Doszłam do 4 fazy i zakończyłam ją. Ale po powrocie do codzienności... Staram się pilnować co jem, mimo wszystko,czasem pozwalam sobie na słodkości. Pieczywo tylko czasami,ziemniaki od roku chyba tylko 4 razy jadłam. Schudłam 7, przytyłam prawie 3. Czuję się okropnie ciężko. Najgorzej,że chyba mam ten okropny zastój,który powoduje brak motywacji

    OdpowiedzUsuń
  37. Zastój? Po zakończeniu diety?
    Nie myślałaś o tym, że to tylko woda? Np od soli? lub z mało pijesz.
    spróbuj czegoś moczopędnego :) jakieś zielsko do parzeni czy tabletki z żurawiny :)
    Jak zacznie woda lecieć to i waga się unormuje :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Zastój w sensie kolejnej walki. W tym roku zaczęłam znowu i nic...Dlatego brakuje mi motywacji. takie 10 kilo jeszcze,to był mój cel,ale nie mogę,nie umiem.

    OdpowiedzUsuń
  39. Zrozumiałam, że jesteś na 4 fazie?
    Czy jak to w końcu jest?

    OdpowiedzUsuń
  40. Byłam. Próbowałam zacząć od początku,ale waga nie rusza z miejsca

    OdpowiedzUsuń
  41. A wiesz, że po zakończeniu diety można zacząć ją ponownie dopiero rok później?

    OdpowiedzUsuń
  42. Droga Aniu.

    Mi się zdarzyło podjadać lody w polewie czekoladowej ostatnio. Na tej samej zasadzie co opisujesz. Raz nic się nie stanie, to może kolejny raz. I tak codziennie po 2-3 sztuki. Waga oczywiście w końcu poszła w górę i 2 miesiące diety coś trafiło... Na szczęście z pomocą przyszedł mi Twój blog i przepis na lody. Do tego syrop karmelowy i dziś pierwszy dzień bez podjadania :) Czuję się super, taka dumna z siebie :D Oj przydałoby się jeszcze wykombinować lody w polewie czekoladowej dukana :D I orzeszki do tego ;D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)
Zapraszam również na czat :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...