Aleksandro, nawet nie wiesz jak wspaniała jest Twoja wiadomość!"6 czerwca 2017 23:44Aniu!
Wybacz poufałość, ale czytając tego bloga na pierwszym dukanie (kiedy był jeszcze aktywny:)) i wracając do niego na drugim - odczuwa się jakąś więź z jego autorką. Autorką z wielkim sercem, która postanowiła podzielić się tymi wszystkimi wspaniałymi przepisami, która dodawała otuchy w postach i komentarzach, która z wielkim zaangażowaniem weszła w temat tej - mimo wszystko nieprostej - diety.
Być może nie piszesz tu nic, bo już nie musisz "dukać", a być może napisałaś już wszystko co można było napisać. (Prawdę mówiąc mam wrażenie, że na tym blogu jest milion procent dukana i nie da się wymyślić żadnego przepisu więcej, wszystko co się da zrobić na proteince - zrobiłaś).
Mimo, że już nie piszesz - chciałam Ci podziękować za tą stronę. Za pracę, którą w nią włożyłaś. Za setki godzin spędzonych nad jej budową, przebudową, zmianami, dodawaniem zakładek, segregowaniem (pamiętam jeszcze czarnego "Kota"!). Jesteś super. I mam nadzieję, że to czym zajmujesz się teraz wychodzi Ci równie dobrze, jak nie lepiej. Ba! Ja to wiem!
Ściskam mocno, ślę pozytywną energię i życzę Ci jak najlepiej! Bo jesteś niesamowitą osobą, zupełnie wyjątkową. Ale mam nadzieję, że wiesz to i bez komentarzy zafiksowanych dukanek ;)
Aleksandra"
Dopiero dziś odważyłam się tu zajrzeć, myślę, że zwyczajnie uciekłam od tego przez jak to ujęłaś "zafiksowane dukanki" - widziałam jak wpłynęły na moją pracę komentarze, które czytałam - nie mam na myśli negatywnych komentarzy, ale takie, które oczekiwały, że "każdemu dogodzę" i z czasem zaczęłam się po prostu gubić w tym i przerosło mnie spełnianie oczekiwań i próśb.
Niesamowicie cieszy mnie, że pamiętasz jeszcze początki, bo widać na nich moje niepewne pierwsze kroki, brak wprawy w pisaniu i fotografii, ale było kiedyś coś, co sprawiało mi przyjemność - pisanie od siebie, o sobie, spontaniczne dzielenie się słowem w ten internetowy eter, a co zanikło w momencie, gdy któregoś dnia, ktoś postanowił mnie sukcesywnie "uświadamiać", że moim zadaniem jest dodawanie przepisów, a nie dzielenie się słowami... to zabolało i sprawiło, że moja praca ograniczyła się do bycia przepiśnikiem. Nie sądziłam, że jako osoba konkretna dam się tak pokierować, ale widać potrzebowałam długiego czasu, żeby to przetrawić.
Bardzo dziękuję ci za Twój komentarz!
pozdrawiam serdecznie!
Anna