Aniu!Aleksandro, nawet nie wiesz jak wspaniała jest Twoja wiadomość!
Wybacz poufałość, ale czytając tego bloga na pierwszym dukanie (kiedy był jeszcze aktywny:)) i wracając do niego na drugim - odczuwa się jakąś więź z jego autorką. Autorką z wielkim sercem, która postanowiła podzielić się tymi wszystkimi wspaniałymi przepisami, która dodawała otuchy w postach i komentarzach, która z wielkim zaangażowaniem weszła w temat tej - mimo wszystko nieprostej - diety.
Być może nie piszesz tu nic, bo już nie musisz "dukać", a być może napisałaś już wszystko co można było napisać. (Prawdę mówiąc mam wrażenie, że na tym blogu jest milion procent dukana i nie da się wymyślić żadnego przepisu więcej, wszystko co się da zrobić na proteince - zrobiłaś).
Mimo, że już nie piszesz - chciałam Ci podziękować za tą stronę. Za pracę, którą w nią włożyłaś. Za setki godzin spędzonych nad jej budową, przebudową, zmianami, dodawaniem zakładek, segregowaniem (pamiętam jeszcze czarnego "Kota"!). Jesteś super. I mam nadzieję, że to czym zajmujesz się teraz wychodzi Ci równie dobrze, jak nie lepiej. Ba! Ja to wiem!
Ściskam mocno, ślę pozytywną energię i życzę Ci jak najlepiej! Bo jesteś niesamowitą osobą, zupełnie wyjątkową. Ale mam nadzieję, że wiesz to i bez komentarzy zafiksowanych dukanek ;)
Aleksandra"
Dopiero dziś odważyłam się tu zajrzeć, myślę, że zwyczajnie uciekłam od tego przez jak to ujęłaś "zafiksowane dukanki" - widziałam jak wpłynęły na moją pracę komentarze, które czytałam - nie mam na myśli negatywnych komentarzy, ale takie, które oczekiwały, że "każdemu dogodzę" i z czasem zaczęłam się po prostu gubić w tym i przerosło mnie spełnianie oczekiwań i próśb.
Niesamowicie cieszy mnie, że pamiętasz jeszcze początki, bo widać na nich moje niepewne pierwsze kroki, brak wprawy w pisaniu i fotografii, ale było kiedyś coś, co sprawiało mi przyjemność - pisanie od siebie, o sobie, spontaniczne dzielenie się słowem w ten internetowy eter, a co zanikło w momencie, gdy któregoś dnia, ktoś postanowił mnie sukcesywnie "uświadamiać", że moim zadaniem jest dodawanie przepisów, a nie dzielenie się słowami... to zabolało i sprawiło, że moja praca ograniczyła się do bycia przepiśnikiem. Nie sądziłam, że jako osoba konkretna dam się tak pokierować, ale widać potrzebowałam długiego czasu, żeby to przetrawić.
Bardzo dziękuję ci za Twój komentarz!
pozdrawiam serdecznie!
Anna
A co u Ciebie teraz? Jak po dukanie? Wracałaś jeszcze do niego? Cały czas odkąd znalazłam tą stronę się nad tym zastanawiam. A nawet nie wiedziałam gdzie mogłabym się odezwać, żeby spytać. Trzymaj się ciepło :)
OdpowiedzUsuńDziało się wiele, zapewne opowiem kiedyś :)
Usuńpozdrawiam :)
opowiadaj, opowiadaj! Wracasz do diety czy do nas wielbiących Cię? ;)
UsuńOooo! Cieszę się, że wróciłaś, liczę na dalsze przepisy :D
OdpowiedzUsuńTylko dzięki Twojej stronie udało mi się przetrwać. Najbardziej motywujące jest dla mnie czytanie wpisu: "Dieta - Zbawienie Czy Cierpienie?". Zawsze gdy czuję że brak mi siły to czytam sobie ponownie ten wpis. Daje mi to świadomość, że nie jestem sama, że inni ludzie czują to samo :)
Pisz tu nadal, proszę :)
I ja się cieszę razem z Tobą :) Miło przeczytać, że moje słowa pomagają :)
UsuńPrzepisów trochę mam, ale bez zdjęć więc będę starać się ogarniać najpierw sprzątanie na blogu, zaległe komentarze itd a w międzyczasie dorobić zdjęcia do przepisów :)
pozdrawiam :)
Ania, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, ze mimo tej dotkliwej uwagi, która spowodowała, ze się wycofałaś na pewien czas, mimo wszystko nie skasowałaś tego bloga. Ostatnio po dość długiej przerwie zajrzałam tu i trochę zasmucił mnie fakt, ze ostatnie wpisy były tak dawno. Zastanowiło mnie co się z Tobą dzieje. Musze przyznać, ze Twoje przepisy są po prostu genialne i najlepsze w temacie potraw niskowęglowodanowych. Trafiają w 100% w mój smak i gust. Wiele z nich mam zapisanych na kompie. Chyle czoła, naprawdę Twoja inwencja twórcza zasługuje na uznanie. Cicho liczę na nowe przepisy, choć już z bazą obecnych można naprawdę poszaleć w kuchni. Aniu jesteś świetna! Nie daj sobie wmówić, ze jest inaczej.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno.
Wierna Fanka :)
Aniu, podpisuję się pod słowami Aleksandry!
OdpowiedzUsuńCo jakiś czas zerkam na kota czy może pojawił się kolejny wpis zatem cieszy mnie ogromnie Twoja aktywność! Witamy ponownie! :)
Robisz dobrą robotę- nie daj sobie narzucić rytmu prowadzenia bloga. Jeśli Ty będziesz zadowolona ze swojej pracy, styl pisania obroni się sam. I da inspirację dla wielu z nas ;)
Pozdrawiam ciepło, Kasia
Aniu, Twój blog żyje, nawet jeżeli nic już nie wpisujesz. Przepisy, które dodałaś, wymyśliłaś... i nie wiem co jeszcze, są w dalszym ciągu inspiracją. Pierwszy raz "na dukanie" byłam 6 lat temu. Schudłam wtedy 18 kg - także dzięki Twoim przepisom. Dzisiaj (3 tygodnie temu) znowu zaczęłam, a to dlatego, że przybyło mi 7 kg. Dzięki Twoim przepisom daję radę i ubyło już 4 kg. Trwam i daje radę dzięki Tobie. Nie o to chodzi, że musisz dodawać ciągle coś nowego. Tylko wspieraj... Pozdrawiam Gośka
OdpowiedzUsuńTo może i ja dołączę się do próśb o reaktywację bloga:) Trafiłam tutaj dopiero w tym roku więc bardzo późno, ale dzięki Tobie i temu blogowi jest mnie już 7 kg mniej :) bardzo Ci za to dziękuję bo korzystam głównie z Twoich przepisów, byłoby cudownie gdybyś pisała dla nas dalej, pozdrawiam bardzo, Agnieszka.
OdpowiedzUsuńJa chciałem tylko napisać, że wróciłem tu po przepis na ptasie mleczko mimo tego, że z Dukanem nie mam już nic wspólnego i że odwaliłaś z tym blogiem kawał dobrej roboty.
OdpowiedzUsuńOlać malkontentów. Z doświadczenia (sam bloguje już kilka lat, ale kompletnie inna tematyka) wiem, że jak ktoś narzeka, to oznacza, że robisz dobrą robotę :)
Ania ,tez pamietam Kota w kuchni :D Dzieki Tobie polubilam Dukana ...Wracaj !!! Pozdrawiam ! Jola :D
OdpowiedzUsuńPowinnas byc mianowana Ambasadorem Dukana w Polsce ;)
OdpowiedzUsuńCześć, kiedyś w okresie dukania często wpadałam na Twojego bloga i do tej pory uważam,za najlepszy, tzn taki, z którego chętnie korzystałam. Długo nie dukałam,ale umieściłam Twój blog na swoim w ulubionych bo tak jest za całokształt. Dzisiaj zastanawiam się bardzo konkretnie nad planem dietetycznym.Boje się tych negatywnych opinii o chorobach i czy na pewno warto podjąć tę dietę kolejny raz. Najwięcej udawało mi się schudnąć przeplatając kopenhaską z dukanem. I jeśli zacznę to będę znów"siedzieć"na Twojej stronie. Czasami ludzie mówią,lub piszą coś czego potem żałują. Chcą wylać się a konsekwencje pozostają. Trzeba nie brać do siebie tego co złe a skupiać się na pozytywach i wtedy jest na prawdę dobrze. Zgadzam się z tym komentarzem, który wyróżniłaś. I możesz napisać co teraz u Ciebie,jak z dietą i ogólnie co w życiu porabiasz: ) Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAniu!Mam cichą nadzieję,że kiedyś znów zaczniesz pisać....
OdpowiedzUsuńAniu w fb jestes Królową jednej jak i drugiej grupy zwiazanej z Dukanem. Dziewczyny co rusz wrzucaja zdj posilkow podpisujac ze pochodzi z Twojej str. Ja dzis pomyslalam o Tobie. Bo tak ciagle dziewczyny pisza . Nawet mialam zapytac na grupie czy moze ktoras nie zna Cie osobiscie ale mnie natknelo na zajrzenie tu. Pozdrawiam. Ela
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod listem Aleksandry ! Aniu wróć do blogowania , dzieł sie swoim życiem i przepisami , są świetne ! Z mojej strony radzę założyć konto na instagramie , moim zdaniem dzięki temu przybędzie Ci fanów . Pozdrawiam , M
OdpowiedzUsuńJestes super ! Gotuje tylko z Twoim blogiem :)
OdpowiedzUsuńAniu droga,
OdpowiedzUsuńja nie dukam i nigdy nie dukałam, ale Twój blog jest dla mnie źródłem świetnych przepisów, szczególnie jeśli chodzi o słodkości :)
Co i rusz tu zaglądam po jakąś inspirację i trochę mnie martwiła ta ponad dwuletnia cisza.
Cieszę się, że wróciłaś choć na chwilę ;)
Aniu kochana i ja tu jestem praktycznie od czarnego kota :) uwielbiam nie tylko stronę ale i Ciebie. Pamiętaj o tym i życzę Ci wspaniałego dnia!!
OdpowiedzUsuńPS. Zaczynam po 4 latach od nowa z 20 kg do zrzucenia i chorą tarczyca. Trzymam kciuki za Twoją wene i nowe przepisy a Ty trzymaj za mnie, jesteś nam potrzebna. Buzioleee. Aneta
i ja dołączam do miłośników i wdzięcznych dukających.... czytaŁam ten blog w 2011r. kiedy pierwszy raz byłam na dukanie i Ty i Twoje przepisy byłaś naszym (moim i mężowym) zbawieniem kiedy mieliśmy już dość jedzenia piersi w przyprawach i dzięki Tobie udało nam się obojgu zrzucić łącznie 50kg .... teraz od kilku dni znów sie u Ciebie pojawiam ponieważ planujemy podejście nr 2 do dukana (po kolejnej ciąży znów nas przybyło), mamy na szczęście już dużo mniej do zrzucenia i znów przejdziemy ta dietę z Tobą! dziękujemy i liczymy na nowe przepisy - nawet bez zdjęć ;)
OdpowiedzUsuńDolaczam sie do pozostalych wpisow. Jestes Wielka . Twoje przepisy kraza z grupy na grupie. Ratujesz gdy dopada rutyna. Co u Ciebie?? Jak z dieta??
OdpowiedzUsuńJa też wielokrotnie wracam na twój blog twoje przepisy są super!!!!
OdpowiedzUsuńja wracam tu po kilku latach...byłam kiedyś na dukanie i jedyne co z niego zapamiętałam to Twoja strona :) nie wiem, co tu się działo - bo nie zaglądałam, ale jutro chcę zacząć dietę na nowo i pierwsze co mi zaświtało w głowie "dukan z kotem" ;) a oznacza to,żE TWOJA strona to kawał super roboty...pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuń